Opowieści himalajski cz. 6

2014.11.07

 

Nadzieja.

          Nieodłącznym i bardzo charakterystycznym elementem krajobrazu szerpańskich wsi i w ogóle wsi himalajskich należących do kultury tybetańskiej są murki zbudowane z kamiennych płyt z wykutymi inskrypcjami.  Są to najczęściej długie budowle wysokie na metr czy dwa. Wykute są na tych płytach w przeważającej większości sześciosylabowe mantry Om Mani Padme Hum. Stąd ich potoczna nazwa „mani wall”. Murki te ciągną się czasem na dziesiątki, a nawet setki metrów. Wędrując w bajkowej, tajemniczej mgle doliną Langtang gdzie jest ich szczególnie dużo, ma się wrażenie, że nie mają końca. Płyt jest setki, tysiące, może miliony. Co to jest? Po co to postawili?

 

 

 

          Buddysta wierzy, że po śmierci się odrodzi. Modli się i stara się żyć tak, aby zapracować sobie na odrodzenie jako ktoś lepszy, szlachetniejszy, mądrzejszy, bogatszy. Kiedy buddysta czuje, że powoli zbliża się koniec jego życia, zleca wykonanie takiej kamiennej płyty i w intencji lepszego kolejnego żywota dokłada ją do murka. Wielkość i kunszt wykonania tych płyt prozaicznie zależy po prostu od zasobności zleceniodawcy. W ten sposób „murki mani” są wciąż powiększane. Najstarsze płyty z sylabami zatartymi już przez śnieg i wodę mają po kilkaset lat. Kiedy taki murek rozsypie się, okoliczna społeczność najczęściej odbudowuje go tworząc przy okazji niezwykłą mozaikę płyt nowszych i starszych. Na wielu płytach widnieje liternictwo od dawna nie używane, wiele z nich pokryte jest bardzo wolno rosnącymi porostami, inne z kolei mają sylaby ozdobione kolorowymi farbami.

 

 

 

          Kamienne płyty z mantrą Om Mani Padme Hum układa się także przy ścianach świątyń i przy czortenach. Czasem, przy zarośniętym przez las nieużywanym od lat szlaku spotkać można rozsypujące się murki mani niemal całkowicie pokryte mchami, porośnięte trawami i zarośnięte krzewami. Czy to znaczy, że są zrujnowane? Rzec by można raczej, że zamknął się ich cykl i na powrót wtapiają się w matkę ziemię. W sumie… tak jak człowiek. Idąc pewnego razu wzdłuż takiego murku doliną Langtang wyciągnąłem prawą dłoń i przesuwałem palce po kolejnych płytach. Było ich wiele. Ale czy ja dotykałem kamiennych płyt? Nie...

 

 

 

          Przesuwałem palce po ludzkich nadziejach.

 

cdn.

Przemysław Spych

‹ Starsza Nowsza › Pokaż wszystkie ›