2018.01.26
Nie zwlekaj. Jeśli coś Ci chodzi po głowie, ważnego, to nie zwlekaj. Zwlekałem kilka razy. Zwlekałem, bo odkładałem na później. I nie zdążałem. Kiedyś, wcale nie tak dawno, pomyślałem, że fajnie by było, gdyby się udało nawiązać jakiś kontakt…
Zacznę od mojego zbioru esejów „Wyobraź sobie…” W jednym z nich pojawia się odniesienie do książki „13 wojen i jedna” pana Krzysztofa Millera. Napisałem tam, że ta pozycja powinna być lekturą obowiązkową w edukacji młodzieży. Nie zmieniłem zdania, a o powodach można przeczytać w książce.
W edukacji szkolnej, od pierwszej klasy aż po ostatni rok studiów, powiedzmy, że, prawdopodobnie z wyjątkiem jednego kierunku, brak kilku przedmiotów. No jeśli nie przedmiotów to sporych bloków tematycznych, a pogadanka na tak zwanej godzinie wychowawczej, przepraszam, to nieporozumienie. Podam dwa przykłady. Pierwszy to komunikacja. Podobno powodem trzydziestu procent rozwodów jest nie „brak miłości” a właśnie „brak komunikacji”. Czyli… niewiele brakowało do szczęścia. Uwielbiam rozmawiać z moją córką. Czasem zadaje mi trudne pytania i proszę wtedy o kilka dni na zastanowienie się jak „to coś” wytłumaczyć. Potem wracamy do rozmowy. Rozmowy to najważniejszy czas. Czas skupienia się na drugiej osobie. Wtedy uczymy się komunikacji. Drugi blok tematyczny to empatia. A zatem rozmowy o tym co się czuje, jak to nazwać i o tym co może czuć druga osoba w danej sytuacji. W naturalny sposób dziecko powinno uczyć się skupienia na rozmowie, skupienia na rozmówcy i jego słowach oraz gestach. A czasem na gestach bez słów. Jestem „trenerem”, „szkoleniowcem” i muszę powiedzieć, że z pewnym zadziwieniem patrzę na „szkolenia z aktywnego słuchania”. Dorośli ludzie próbują nauczyć innych dorosłych ludzi trochę sztucznych technik, które powinny być odruchem naturalnym, wyuczonym od najmłodszych lat. Acha, że oni poprawiają tylko swoje umiejętności? Proszę, przestań usprawiedliwiać, a już na pewno spłycać. Świat jest coraz bardziej egoistyczny. Coraz bardziej egoistyczni stajemy się i my. Skupiamy się na sobie, a nie na rozmówcy, nie na drugim człowieku. „To” w dorosłym życiu wymaga innej korekty niż szkolenie. „Gdy rozmówca mówi, to poruszaj głową w dół i w górę tak jakbyś potakiwał. Rozmówca będzie wtedy czuł, że go słuchasz.” To jedna z technik. Przyznam się, że jest to dla mnie trochę żenujące. Zatem… komunikacja i empatia. Ten tekst można potraktować jak trening empatii i komunikacji, a książka pana Krzysztofa Millera może być jego kontynuacją.
Gdy na rynku pojawiła się druga książka autorstwa pana Krzysztofa, nabyłem ją natychmiast. W zasadzie to album z historiami. Leży teraz obok, na stole, mogę ją dotknąć. Będzie mi potrzebny. Na okładce jest zdjęcie przedstawiające sześciu fotografów w przeróżnych pozach i fazach fotografowania. Obwieszeni sprzętem, fotografują ciało martwego mężczyzny leżącego na zakurzonej ulicy Johannesburga w RPA. Tytuł albumu brzmi „Fotografie, które nie zmieniły świata.” Dodam, że, według mnie, kilka z nich w odpowiedniej sytuacji mogłoby.
Wiesz jak się łowi ryby wędką? A może lubisz to robić? Uprośćmy to trochę. Trzymasz w dłoni jeden koniec wędki, a z drugiego wysnuwa się żyłka na której jest haczyk. To może być leszczynowy patyk z dowiązaną żyłką. Jak wyciągasz rybę to cały ten zestaw napina się lekko, dłoń, leszczynowy patyk i żyłka. Całość obciążona jest rybą. Ryba ucieka w lewo, a Ty delikatnie ciągniesz ją w prawo. Zestaw jest lekko napięty.
Wracam do tematu. Wyobraź sobie, że… spacerujesz po ulicy jakiejś afrykańskiej wioski. Tutaj buduje się z gliny i mułu. Wszystko ma kolor ziemi. Stajesz, bo obok jest chłopiec. Siedzi na nędznej, rozpadającej się podmurówce z cegły mułowej i gliny. Siedzi pod ścianą budynku nędznie otynkowanego i nędznie pomalowanego. Tynk na dole, tuż nad podmurówką odpadł i ktoś go kiedyś próbował naprawiać. Poziomy kadr podzielony jest na cztery poziomie pasy. Na dole ziemista ulica. Wyżej rozpadająca się podmurówka i naprawiany tynk. Potem pas farby, która kiedyś była biała. I na górze pas farby o trudnym do określenia kolorze i odcieniu, ale ma on w sobie coś z niebieskości, coś z szarości, coś ze stalowego grafitu może. To jest tło.
Zatem stajesz, bo obok pod ścianą siedzi chłopiec. Na tej nędznej podmurówce. Siedzi w dużym rozkroku, łokcie ma oparte na kolanach. To ciemnoskóry chłopiec mniej więcej dziesięcio-, może dwunastoletni o miłej powierzchowności. Ubrany jest w krótkie spodenki i kraciastą, żółto niebieską koszulę zapinaną na guziki. Koszula jest z dorosłego mężczyzny. Miejsca doszycia rękawów opadły nisko poza ramiona. Kołnierzyk też wiele numerów za duży. Koszula jest zapięta na guziki, przynajmniej na te, które zostały. Rękawy koszuli chłopiec ma podwinięte do łokci. To nędzna koszula. Nie podarta, ale nędzna. Chłopiec nie zwraca na Ciebie uwagi. Siedzi w rozkroku. Łokcie ma oparte na kolanach. Lewa dłoń po prostu luźno opada. Prawa ręka jest wyprostowana, sięga za prawe kolano. Chłopiec trzyma w dłoni kawałek ułamanego patyka. Patyk jest przedłużeniem całej ręki i końcem niemal dotyka powierzchni ulicy. Ramię, przedramię i patyk tworzą linię prostą. Na końcu patyka jest dowiązany sznurek. Na końcu sznurka, przed prawą stopą chłopca, jest coś, co chyba miało być samochodzikiem, a przypomina marny wózek. Są jednak koła i całość trzyma się jakoś kupy. To coś jest zrobione z byle czego. Chłopiec pociąga ten samochodzik w prawo. Trochę jak przy wyciąganiu ryby leszczynową wędką. Ryba ucieka w lewo - Ty ciągniesz delikatnie w prawo. Zestaw jest lekko napięty. Tak właśnie widzisz tego chłopca.
Można sobie dopowiedzieć, że chłopiec bawi się? No właśnie, czy on się bawi? Przykucasz przed nim. Masz do niego jakieś dwa, trzy metry. Nadal nie zwraca na Ciebie uwagi. Głowę, z krótko ostrzyżonymi włosami, lekko pochylił w lewo a wzrok skierował na samochodzik. Pochylona głowa jest przedłużeniem linii utworzonej z patyka, przedramienia i ramienia. Oczy spoglądające w dół podkreślają tę geometrię. Próbujesz spojrzeć mu w oczy, ale to się nie udaje, bo wzrok spod opuszczonych powiek skierowany jest na samochodzik, a chłopiec nie zwraca na Ciebie uwagi. Czy on się bawi? On się nie bawi bo nie widzi w zabawie sensu. Twarz tego chłopca jest bezgranicznie smutna i zmęczona. Dlaczego? Co siedzi w jego głowie? Zdjęcie wykonane było w lutym 2006 roku w Ugandzie, na granicy z Sudanem, w obozie uchodźców. Przykucasz przed nim, masz do niego dwa, trzy metry. On nie zwraca na Ciebie uwagi. Jest gdzieś głęboko, zbłąkany w swoim rozpadłym świecie, w swoich wspomnieniach. Ten chłopiec widział najprawdopodobniej wielokrotnie więcej zła i okrucieństwa niż ktokolwiek mógłby wytrzymać. On chyba nie jest w stanie się bawić. Ta czynność dla niego nie ma sensu. W tym właśnie momencie pan Krzysztof Miller ukucnął i zrobił zdjęcie szerokokątnym obiektywem. Zdjęcie przy którym zatrzymałem się na dłużej.
Usiądź proszę w rozkroku. Oprzyj łokcie na kolanach. Wyciągnij prawą dłoń tak jak ten chłopiec. Zamknij oczy i wyobraź sobie, że trzymasz w dłoni patyk ze sznurkiem i marnym samochodzikiem na końcu sznurka. I że lekko pociągasz ten samochodzik. Poczuj to w dłoni. Pomyśl o tym, jak bardzo ten chłopiec jest smutny, że i Ty jesteś w środku dzieckiem, że nie masz się do kogo przytulić, że nie masz domu, nie masz przyszłości, nie masz nadziei, że wszystko wokół to gruzowisko. Poczuj jego bezgraniczny smutek. Posiedź tak chwilę z zamkniętymi oczami. Wyobraź to sobie. A potem pomyśl o tym… co jest dla Ciebie najważniejsze.
Jeśli ta fotografia, którą Ci przedstawiłem, gdzieś, jakoś, poruszyła w Tobie jakąś strunę małą i coś drgnęło, coś wpadło w rezonans to… ta fotografia wplotła się w Ciebie, w Twoją osobistą mapę doświadczeń, ta fotografia nieco Cię zmieniła. I co? Chcesz trochę zmienić świat? To proste. Zwracaj uwagę na innych ludzi i… podaj dalej.
Zwlekałem. Zwlekałem i tyle. Zwlekałem, bo odkładałem na później. Kiedyś, wcale nie tak dawno pomyślałem, że fajnie by było, gdyby się udało nawiązać jakiś kontakt z panem Krzysztofem. Napisać mu, że dziękuję za jego książkę i że ta jego książka jest w mojej książce. Ale… zwlekałem. Zwlekałem i tyle. Zwlekałem bo odkładałem na później.
Nie ma później. Był ode mnie raptem 4 lata starszy. Widział za dużo i to go przygniotło. 9 września 2016 roku zakończył ostatecznie robienie zdjęć i pisanie.
...
Nie ma później.
Przemysław Spych