Miłość za oknem

2019.01.06

 

          Stałem przed dużym, sięgającym sufitu, regałem z reportażami i literaturą faktu. W ręku miałem jakąś książkę. Oparłem się bokiem o półkę w bocznej alejce. Ze dwa razy podeszła do mnie pani z obsługi i spytała czy w czymś mi pomóc. Nie patrząc na nią odpowiedziałem, że nie, że dziękuję. Trzy, może cztery metry ode mnie po prawej stronie była duża witryna sklepowa. Za oknem sypał śnieg. Była piękna zima z lekkim mrozem i obfitymi opadami. Krupówki były zasypane i pełne turystów. Miałem grubą kurtkę i było mi trochę za ciepło. Patrzyłem przez to okno bezwiednie trzymając książkę. W księgarni nie było wielu ludzi. Kiedy trzeci raz spytano mnie czy w czymś pomóc, zorientowałem się, że nie przeglądam książki tylko gapię się w to okno. Nie, nie dziękuję.

 

          Na zewnętrznym parapecie witryny, sięgającym kolan przechodniów, stały dwie plastikowe torby z zakupami i prosty, tani, nieduży plecak w kolorze zielonym. O ramę okna oparta była laska i kula. Tuż obok okna, oparty o wnękę stał stary mężczyzna. Stary i zmęczony. W kurtce i czapce wełnianej. Głowę miał lekko spuszczoną. Naprzeciw niego, stała kobieta w podobnym wieku. Domyśliłem się, że to żona. Była dużo niższa od niego. Miała płaszcz i wełnianą czapkę. Z głową uniesioną w górę wpatrywała się w niego i najwyraźniej robiła mu jakieś uwagi. Była zdenerwowana. Prawą ręką trzymała go za lewy rękaw, a w lewej, tej od mojej strony, coś trzymała. Mężczyzna chyba gorzej się poczuł i potrzebował wytchnienia. Stał tak oparty ze spuszczoną lekko głową gdy tymczasem kobieta, wpatrzona w jego twarz, podała mu do ust to co miała w lewej dłoni. Jakieś lekarstwa. Pokiwał głową i połknął. On był zmartwiony, ona zdenerwowana. Chwilkę postali tak razem. On ze spuszczoną lekko głową, a ona uważnie mu się przyglądająca. Kobieta cały czas trzymała go za rękaw i coś do niego mówiła. Potem pomogła mu założyć plecak. Przełożyła mu rękę przez szelkę i poprawiła kurtkę. Mężczyzna wziął kulę w jedną rękę i torbę z zakupami w drugą. Ona wzięła laskę i drugą plastikową torbę. Mężczyzna pokazał laską kierunek, a może sklep na dole Krupówek do którego powinni pójść. Przejął inicjatywę. Zanim ruszyli, puścił kulę, która trzymała się obejmą pod łokciem. Delikatnie dotknął ramienia żony. Gdy odwróciła się i spojrzała na niego, on uwolnioną dłonią poprawił jej czapkę. Poprawił mimo to, że poprawy nie wymagała. Uśmiechnęła się do niego. Powędrowali dalej wtapiając się po chwili w tłum. Była piękna zima z lekkim mrozem i obfitymi opadami. Krupówki były zasypane i pełne turystów. Miałem grubą kurtkę i było mi trochę za ciepło. Poszedłem do kasy zapłacić za książkę.

 

Przemysław Spych

‹ Starsza Pokaż wszystkie ›