Opowieści himalajskie cz.19

2015.10.10

 

          Wieczorem żegnamy się z ekipa kuchenną. Nasz kucharz, Rana pochodzi z okolic Sindupalchok – rejon bardzo zniszczony. O tym, że dom się zawalił ale żona i dwie córeczki przeżyły dowiedział się zaraz pierwszego dnia. Został z nami bo uznał, że dotarcie do domu i tak zajmie mu kilka dnia więc żona musi sobie poradzić a nas nie może zostawić bo to jego obowiązek. Jemu również obiecujemy, że będziemy o nim i jego ekipie pamiętać.

          I pamiętamy! Dzięki wsparciu naszych przyjaciół uzbieraliśmy prywatnie sporą sumę. Przekaz otrzymał nasz agent Tshering Sherpa. Za pierwszy przelew zakupione i dostarczone do wsi zostały płachty namiotowe, materace, koce i wsparcie pieniężne na zakup ryżu. Teraz, jak to piszę (czyli jakieś dwa miesiące temu – P. Spych), szef tragarzy Dawa i nasz kucharz odbierają ryż, olej i paliwo. We wsi Rany będą zbiory więc jak się skończy monsun pomożemy w odbudowie domów i życie wróci do normy. Gorzej z tragarzami. Domów nie ma, pól też nie ma bo zjechały. Zbiorów nie będzie. I już wiemy, że ich trzeba będzie wspierać dłużej.

          Na zakończenie chciałam się podzielić jeszcze jedną myślą. Szliśmy przez zniszczone wsie. Nie było tam żadnej policji ani żadnych służb porządkowych. Ludzie potracili wszystko a my mięliśmy namioty, śpiwory wiele rzeczy, jedzenie, paliwo. Ani przez moment nie pomyśleliśmy, ze ktoś może nas napaść  i zabrać ten dobytek, w który opływaliśmy a który tam był tak potrzebny. Nie czuliśmy żadnego zagrożenia, ludzie prosili o jedzenie i oczekiwali współczucia. Jeśli tym razem do Polski wróciliśmy na lekko, bez sprzętu, to tylko dlatego, że sami nasze rzeczy rozdaliśmy.

          I tak sobie myślę, że na pytanie dlaczego akurat im warto pomagać odpowiem tak: bo jeszcze są w stanie z tej pomocy skorzystać, bo jest to katastrofa spowodowana siłami natury ale nie katastrofa humanitarna. Jak im pomożemy przeżyć ten najgorszy okres to do katastrofy humanitarnej nie dojdzie. A sceptykom jeszcze mogę powiedzieć, ze zapobiegniemy kolejnej fali uchodźców  próbujących dostać się do Europy. Źle dla nich, źle dla nas. Mądrzej  pomóc, żeby mogli godnie żyć u siebie. A ja i moi przyjaciele pomagamy z serca. W czasie naszych trekkingów nauczyliśmy się cenić tych ludzi za ich ciężką pracę, pogodę ducha i opiekuńczość. 

Ewa Szcześniak

 

          To ostatnia część relacji Ewy z trzęsienia ziemi w Nepalu. Można by powiedzieć: to tyle. Ale to nie koniec. Przygotowujemy jeszcze jedną niespodziankę, która zostanie opublikowana na przełomie października i listopada.

Przemysław Spych

 

          Prosimy osoby chcące pomóc ofiarom trzęsienia ziemi w Nepalu o wpłaty na konto Caritas Polska. Numer konta i niezbędne informacje znajdują się na stronie internetowej www.caritas.pl w zakładce „chcę pomóc”. Dziękujemy.

Ewa i Przemek

 

 

‹ Starsza Nowsza › Pokaż wszystkie ›