Lokomotywa

2013.03.08

 

     Fotografia sportowa to wyjątkowy wycinek tego co nazywamy fotografią w ogóle. W fotografii sportowej chodzi przede wszystkim o uchwycenie pełnej dynamiki ruchu sportowca. Ale też wysiłku, bólu, zmęczenia, walki i w końcu szczęścia zwycięstwa.

 

     Przy niedzielnym obiedzie z rodziną rozmawialiśmy o dopingu. Czy sport jest jeszcze sportem? Co można zaakceptować jako wspomożenie organizmu, a co jest już przekraczaniem granicy? W zasadzie chodzi przede wszystkim o transport tlenu przez czerwone krwinki. Jest zjawiskiem naturalnym wzrost ilości czerwonych ciałek we krwi wraz ze zwiększaniem wysokości na jakiej się przebywa. Dlatego w czasach dawnych sportowcy jeździli na obozy kondycyjne w góry. Efekt zwiększenia ilości czerwonych ciałek krwi widoczny jest po kilkunastu dniach. W górach może tego nie widać, ale jak po miesiącu przebywania na znacznej wysokości zejdzie się na naturalniejsze do życia wysokości to wtedy tak. Wtedy jakoś inni się pocą i męczą szybciej. Ten efekt jednak mija po jakimś czasie. No i taki Lance Armstrong zamiast trenować w górach i potem ścigać się na rowerze dookoła Francji to poszedł na skróty. Nie dość, że oszukał, to zrobił z tego całkiem dochodowy biznes, stworzył fabrykę oszukiwania. Potem się tłumaczył, że nie ma kolarza, który jeździ bez dopingu. No tak, ale jego wpadka była spektakularna, bo był bohaterem, bo bohater oszukiwał. I to z premedytacją, przez wiele lat. W 2012 roku zdyskwalifikowano go dożywotnio i wykluczono z zawodów z mocą wsteczną aż od roku 1998. Chodzi w tym dopingu o wytrzymałość, wydolność, odporność na ból i pobudzenie psychomotoryczne. Różne cele, różne drogi na skróty. Erytropoetyna, efedryna, testosteron, amfetamina, morfina, sterydy, transfuzja krwi.

     Wracam do obiadu i rozmowy, która nabrała cech miejscami wesołej licytacji. W końcu zaczęliśmy szukać sportu, w którym doping nie ma sensu. Przynajmniej na pozór, przynajmniej dla laika. Padała nazwa dyscypliny i rozpoczynały się poszukiwania dowodów na sens lub brak sensu stosowania dopingu. Kolarstwo dla przykładu. Duży wysiłek przez długi czas zdecydowanie narzuca niejako sens stosowania dopingu, żeby „nie wysiąść” przed innymi. No i wyglądało to mniej więcej tak. Narciarstwo biegowe - obok techniki zdecydowanie wytrzymałość - więc doping pewnie jest. Lekkoatletyka – cała to wysiłek – doping jest, bo dlaczego niby ma nie być. Piłka nożna – jest. Hokej, jest. Pływanie, jest. W końcu padł pomysł sportu, który w zasadzie zależy niemal tylko od techniki, a siła jest potrzebna przez ułamek sekundy. Czy tam doping ma sens? To skoki narciarskie. Jednak i tam doping być musi bo Adam Małysz badany był przez komisję antydopingową często i znienacka też. Ciekawe czy jest jakiś czysty sport? Oczywiście myślę tu nie o amatorskim uprawianiu biegów, kolarstwa, czy graniu w piłkę nożną. Szkoda, że czasy tego prawdziwego sportu skończyły się, przeszły do historii. Było, nie ma. Na szczęście są z tych dawnych czasów zdjęcia.

 

     Na czarno białym zdjęciu skadrowanym poziomo jest czarnoskóry mężczyzna biegnący po spieczonej południowoafrykańskim słońcem ziemi. Nie jest to typ atletycznego sprintera, a raczej szczupłego i żylastego długodystansowca. Ubrany jest w ciemną sportową koszulkę na ramiączkach, ciemne sportowe szorty i sportowe buty. Na piersi ma białą plakietkę z numerem 2. Biegnie na ciebie, zaraz przebiegnie tuż obok po twojej lewej stronie. Muśnie cię chyba, a jeśli nie, to na pewno poczujesz ruch powietrza.

     Jest skoncentrowany, ale rozluźniony. Patrzy na ziemię kilka metrów przed sobą. Patrzy gdzie może stawiać stopy. Biegnie lekko, biegnie elegancko. Nie jest wyczerpany, nie jest chyba zmęczony nawet. Biegnie. Tuż obok niego jest wielka, ogromna wręcz, potężna lokomotywa. Mężczyzna ma ją po swojej prawej stronie. Lokomotywa jest tuż za nim. Z komina wali do góry czarny dym, z zaworów przy mechanizmach napędowych kół z sykiem wylatuje na boki para wodna. Za kłębami pary ukrywają się wagony. Na przedzie lokomotywy nad kotłem jest wielki reflektor, a u dołu  osłona z prętów zabezpieczająca, żeby nic nie wpadło pod koła. Lokomotywa ma numer 203. Człowiek właśnie ją minął, wyprzedził, albo to ona dogania jego.

     Wrażenie oglądając tą fotografię mamy takie, że delikatny człowiek i potężna maszyna parowa ścigają się. Z maszynowni lokomotywy wychyla się maszynista i przygląda się biegaczowi z pewnym zdziwieniem. To z kolei wywiera na oglądającym przekonanie, że człowiek prześcignął stalową maszynę. Prześcignął ją biegnąc lekko i z wdziękiem. Jest to jedno z najpiękniejszych zdjęć sportowych jakie widziałem.

     Uchwycony na nim jest biegacz, który przygotowywał się do igrzysk olimpijskich w Meksyku w 1968 roku. Na igrzyskach tych po raz pierwszy przeprowadzono testy antydopingowe i testy płci. Zdjęcie wykonał David Paynter z Republiki Południowej Afryki w tymże 1968 roku. Na zdjęciu prawdopodobnie jest biegacz z RPA właśnie. Mimo prowadzenia przez nią polityki rasistowskiej w Igrzyskach 1968 roku RPA brała udział.

 

Przemysław Spych.

 

‹ Starsza Nowsza › Pokaż wszystkie ›